Jak ścigałam się z czasem jadąc na Mazurskie Spotkania Blogerów

bajkowy 2

Plan był prosty. W piątek wsiadamy do auta całą rodzinką plus psinka i jedziemy na Mazury.

Taki był plan. Niestety życie płata figle i z planu pozostało wspomnienie.Pan Mąż w połowie listopada musiał przenieść się na okres trzech tygodni do małego miasta pod Łodzią. Myślę sobie nie jest źle na weekend wraca to może da radę i będzie miał wolny piątek. Pełna optymizmu żyłam tym złudzeniem do środy wieczora.Telefon od PT i bańka mydlana pękła. „Sorry Kochanie ale będę dopiero w piątek po południu więc albo pojedziemy po 17:00 albo jedźcie sami”.Myślę ok to pojedziemy wieczorem trudno. I za chwil parę kolejny telefon:”Nie mam jak się dostać do domu w piątek więc raczej nici z mojego przyjazdu.”

Tego było już za wiele.

Miał być weekend rodzinny to będzie! Choćbym miała pojechać po mojego chłopa i go na te Mazury zawlec.Telefon w dłoń i tylko jedno pytanie:”Gdzie mam Cię odebrać bo jedziemy jutro po Ciebie”

I w ten oto sposób na Mazurskie Spotkania Blogerów ze stolicy Wielkopolski jechałam okrężną drogą przez Łódź by dotrzeć do Bajkowego Zakątka.Szybkie pakowanie w drogę i autostradą po PT.Jak już faceta zgarnęłam znów w dalszą trasę.Tak pół Polski sobie przejechaliśmy ale powiem Wam,że było warto. O tym ile atrakcji mieliśmy i jak się bawiliśmy już niebawem.Dziś był tylko przedsmak prawdziwej Mazurskiej przygody ;)

8 Komentarzy

  1. Super post :) tak to bywa z facetami ;) zapraszam do siebie http://ciazaimlodemamy-blogosobisty.blogspot.com/

  2. Nie ma jak „matka-desperatka” :D

    1. Cóż ale ważne że osiągnęłam cel

  3. Trzeba było pisać byśmy Ci męża przywieźli :D Miło było poznać!

    1. Znając go nie chciał by robić nikomu problemu i by zaszył się w hotelu a tak chłopina pobył na łonie rodziny ;)

  4. Czasem trzeba na okrągło, ale ważne, że się udało :)
    P.

Dodaj odpowiedź do ciazaimlodemamy Anuluj pisanie odpowiedzi